Przez chwilę zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam ukradkiem na Nike'a. Miał wzrok wbity w ziemię.
- Słuchaj, skoro należysz do tutejszej sfory i znasz jako tako tereny, to może wyruszymy razem na polowanie? - zabawnie nastawiłam uszy i uśmiechnęłam się przyjacielsko do psa.
- A chętnie - odpowiedział również z uśmiechem.
Ruszyliśmy w stronę lasu. Zapuściliśmy się głęboko w gęstwinę drzew, w poszukiwaniu zwierzyny. Gdy dostrzegliśmy jelenia na polanie, zaczęliśmy się do niego podkradać. Był to młody osobnik, o gładkiej, błyszczącej sierści, dużych bystrych oczach i całkiem sporym porożu. Wraz z Nike'em, zaatakowaliśmy go. Skoczyliśmy na niego z dwóch stron - ja od przodu, a Nike od tyłu. Gdy jeleń upadł, spojrzałam na jego pysk i przecięłam mu szyję, mówiąc:
- Wybacz przyjacielu...
Krew się polała. Ze wstrętem spojrzałam na moją łapę, całą ubabraną krwią. Usłyszałam cichy śmiech Nike'a. Odwróciłam się do niego, a pies powiedział:
- Chyba nie lubisz zabijać, co?
- Nie, nie lubię - przytaknęłam stanowczo - postaw się na jego miejscu - wskazałam jelenia - co byś zrobił, gdybyś nagle został zaatakowany i poczuł, że Twoje życie zależy od innego gatunku, od osoby, której wcale nie znasz?
Nike'a pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Ale jeśli nie będziesz zabijać, nie będziesz jeść, a jak nie będziesz jeść to zdechniesz. A tego chyba nie chcesz, prawda? - podsunął mi pytanie.
- Cóż, wolałabym umrzeć niż zabić zwierzę bez powodu. Ale jedzmy już, widzę, że z grzeczności jeszcze nie jesz, choć ślinka Ci leci. Nawet się prawie poplułeś - stwierdziłam zabawnie i podeszłam do mięsa, schylając się.
Nike wytarł natychmiast ślinę, ale tylko ją rozmazał i uśmiechnął się niepewnie. Zachichotałam, podnosząc wzrok, po czym znów skupiając się na mięsie. Pies również zaczął jeść. Po posiłku, udaliśmy się nad Jezioro. Miło było poczuć napływający od niego chłód. Zamoczyłam łapę w lodowatej wodzie i spojrzałam na Nike'a. Miał pysk ubrudzony krwią.
- Spójrz na siebie - zaśmiałam się - wyglądasz jak zombie.
- W takim układzie, zaraz zjem ci mózg! - wykrzyknął i zaczął mnie gonić wołając: "Aaa! Mózg!", "Nike chce mózgi!" itp.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się i znów zamoczyłam łapę w wodzie. Zmyłam Nike'owi krew z pyska i razem ruszyliśmy w stronę wodospadu. Już z daleka, słychać było jego szum. Usiedliśmy na jednym z kamieni, po czym spojrzałam na Nike'a. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu, aż nagle powiedziałam:
- Wiesz co? Lubię takie psy jak Ty.
- To znaczy jakie? - spytał pies spoglądając na mnie jednym okiem.
- Zabawne, z poczuciem humoru, ale znających umiar i granicę dopuszczalności - szturchnęłam go lekko ramieniem w geście przyjaźni.
<Nike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz