Wtedy posmutniałem. Ja wiedziałem, że Daniel jest za granicą i żyje, ja to po prostu wiedziałem.
-To smutne- powiedziałem ze skruchą.
-Wiem, ale cóż... żyje się dalej.
Popatrzyłem na łapę suczki. Była ona w normalnym stanie. Ale nagle, gdy wpatrywałem się w nią dłużej magicznie zaczęła krwawić. Zdziwiło mnie to. A medyków jeszcze bardziej. Beat dziwnie się na nas popatrzyła, ale gdy spojrzała na łapę, zaczęła panikować. Whippet zaczął odmawiać jakieś szamańskie modlitwy, ale to nie pomagało! Beatrice uklękła nagle, a potem spadła na ziemię jak kłoda. Była świadoma, ale nie mogła nic powiedzieć, w dodatku jej rana rozszerzała się i pompowała czerwoną cieczą.
Byliśmy zszokowani. Medyk wziął w łapy jakąś roślinę i zapewne chciał natrzeć obrażenia Beatrice, ale odskoczył znacznie, gdy zza pleców suni wyłoniło się piękne, wielkie, majestatyczne i potężne cielsko białego jelenia, nie powiem ten widok zaskoczył mnie jeszcze bardziej niż magiczne zjawisko cieknącej krwi. Zwierzę było widocznie rozjuszone. Zaczęło wierzgać. Potężnym porożem próbowało dźgnąć jednego z nas. Odsunęliśmy się znacznie. Jednak kiedy jeleń szarżował chciał wpaść prosto na nas. Biegł szybko z porożem nastawionym ku nam. Jednak my w ostatniej chwili odskoczyliśmy. Medycy uciekli z jaskini. Tchórze. Potężne rogi zwierzęcia łupnęły mocno o ścianę jaskini. Jeden z pięknych rogów ''oczepił się'' od czaszki. Znowu krew! Jeleń zaczął skowyczeć, a ja przypatrywałem się cieknącej spod rogu krwi. Nie wiedziałem co robić! Medycy się ulotnili a ja co mogłem sam zdziałać z Beat? Chyba jedynie dobić jelenia, bo nie wypada wyrwać mu rogu! Ale przecież to takie piękne stworzenie, nie miałbym odwagi.
Beatrice zaczęła ślinić się na widok krwi. Widziałem jak chciała doskoczyć do gardła, powstrzymałem ją. Widziałem jak jeleń cierpi.
-Musimy mu pomóc! - krzyknąłem
<Beatrice?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz