Byłem zmęczony podróżą. Ciągle szukałem Daniela. Niestety, z dnia na zień słabłem, a zapachu mojego pana dalej nie było czuć. Patrzyłem w każdy kąt, by dostrzec jego czapkę. Niestety, po moim panu ślad zaginął. Musiałem dać sobie spokój z poszukiwaniami. Nie mogłem iść dalej. Zatrzymałem się i upadłem z łomotem na ziemię. Towarzyszył temu ból w klatce piersiowej, który z chwilą się narastał. Straciłem przytomność.
Po kilku minutach ocknąłem się, ale tylko na ułamek sekundy. Dostrzegłem nad moim ciałem sylwetkę nieznanego mi psa. Przestraszyłem się, jednak nie mogłem podnieść łba, by sprawdzić kto to jest. Pies widać chciał mi pomóc.
<Ktokolwiek? Miło by było >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz