Szłam sobie spokojnie ścieżką. Dookoła nie było nikogo widać. Nie dawno dołączyłam do sfory i jeszcze prawie nikogo nie znałam. Oprócz Maxwell'a i Omegi oczywiście. Podobno sfora była nowa, więc było mało członków. Nagle na ziemi zainteresował mnie jakiś ślad. Obwąchałam go uważnie i ruszyłam tropem jakiegoś zwierzęcia. Doszłam do polany. Stał na niej jakiś czarny punkt. Przyjrzałam się dokładniej. Był to pies. Zamerdałam radośnie ogonem i podeszłam do psa, pytając jak gdyby nigdy nic:
- Należysz do Pack Of Characters?
- Tak - odparł przyjaźnie i uśmiechnął się szarmancko pies.
Natychmiast opadł mi ogon, a uśmiech zbladł. Cofnęłam się o krok, uniosłam brew i stanowczo powiedziałam:
- Fajnie. W takim razie nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia.
Odwróciłam się i zaczęłam pośpiesznie odchodzić. Pies jednak dogonił mnie i spytał:
- Dokąd idziesz?
Zignorowałam go.
- Może pogadamy? - próbował dalej.
- Słuchaj - stanęłam nagle, aż pies się odsunął. - Owszem, pogadać, możemy. Ale bez żadnych zalotów, uśmieszków i głupich pomysłów, jasne? A w ogóle, to jak Ty masz na imię?
<Doo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz