Wędrowałam sobie tak jak zwykle leśną ścieżką w poszukiwaniu zwierzyny. Byłam głodna jak wilk. Zawsze doczekiwałam momentu, w którym jelita mi się skręcały z głodu, gdyż nie chciałam polować bez potrzeby. Po chwili zajadałam się już mięsem królika. Umyłam pysk w śniegu i ruszyłam lasem. Z radością patrzyłam na otaczające mnie drzewa, pokryte śniegiem i szronem. Nagle uniosłam uszy. Na polanie, na którą właśnie wchodziłam ktoś stał. Była to jakaś czarno-płowa plama, a gdy się zbliżyłam, przybrała kształt psa. Spojrzałam nieufnie na psa i podniosłam uszy. Podeszłam do niego i śmiało zapytałam:
- Należysz do Pack of Charakters?
- Taaak... - przeciągnął słowo pies i wbił we mnie dziwnie leniwe spojrzenie.
Ja również na niego patrzyłam. Pies chyba na coś czekał. Przygryzłam wargę i powiedziałam:
- Co? Na co czekasz? Aż się zarumienię?
- Inne tak robią - westchnął i odwrócił się.
Pies zaczął odchodzić.
- Czekaj! - zawołałam go i dogoniłam - Nawet nie wiem jak masz na imię?
Spojrzałam przyjaźnie na psa. Ten mruknął tylko:
- Sanito.
- Kora - wyciągnęłam do niego łapę. Pies spojrzał na nią niechętnie, ale uścisnął. - A i jeszcze jedno. Ja nie jestem "inne".
- Jasne - burknął i zaczął odchodzić.
Stałam na polanie, zupełnie zbita z tropu. Gdy zniknął mi z oczu, usiadłam na śniegu i westchnęłam. Oblizałam pysk i powiedziałam do siebie szeptem:
- To ciężki przypadek.
Jednakże znana byłam ze swojego uporu, więc ruszyłam za psem w nadziei porozmawiania z nim. Już z daleka go dostrzegłam, gdy wychodził z lasu. Podbiegłam do niego i krzyknęłam:
- Sanito!
Pies przystanął i z niechęcią odwrócił do mnie łeb.
- Co? - spytał bezuczuciowo.
- Może mogłabym Cię oprowadzić po terenach, co? Oj, proszę zgódź się! - uśmiechnęłam się do niego.
<Sanito?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz