"Co można robić samotnie, w zimowe, spokojne, późne popołudnie?" - Takie pytanie zadawałam sobie w myślach. Zimny wiatr owiewał mnie od przodu, a ostatnie promienie słońca muskały uszy i nos. Leżąc w swojej jaskini i trzymając łeb na łapach wpatrywałam się w dal... Nie było widać nic prócz małych kupek śniegu i samotnych drzew. Niebo, bezchmurne ale szare, jasno dawało do zrozumienia, że jest dość późno, i z całą pewnością należy zaprzestać wszelakich wymagających słońca czynności. Dookoła nie było widać żywego ducha. No, prawie. Po drzewach wesoło hasała ruda wiewiórka a w powietrzu unosiło się coś na podobieństwo jakiejś pożal się Boże ćmy, która jeszcze nie znalazła miejsca do przezimowania. Cały ten spokój nagle zakłócił szelest. Wesoła wiewiórka pisnęła i czmychnęła na górę. Ja nadstawiłam uszy i przekręciłam łeb w stronę dźwięku. Skąpe w liście zarośla były jednak nie wzruszone. Nie było również czuć żadnego psa. Porzucając wszelkie myśli o szeleście, wróciłam do wpatrywania się w dal. Nie minęło jednak wiele czasu, a zza krzaków wyłonił się mały kundelek. Wyglądał, jakby coś tropił. Z nosem wręcz wbitym w ziemię, szedł po jakimś tropie. Widząc mnie, zapytał:
- Widziałaś może gdzieś rudą wiewiórkę?! Ten przeklęty gryzoń zabrał mi mojego orzecha, którego znalazłem!
- Była tam, na drzewie. Ale nie wiem, czy to ta.
- Dzięki! - Krzyknął piesek i zniknął. Nie dalej jak godzinę później, gdy wracałam od Omegi, zobaczyłam rudą wiewiórkę próbującą odkryć, do czego może służyć moja kość jelenia.
- Haha... to ty zabrałaś temu psu orzecha? - Powiedziałam bardziej do siebie, niż do wiewiórki.
- Nie... to Róża, moja siostra.
Postawiłam uszy na sztorc. Nie miałam pojęcia, że wiewiórki potrafią mówić!
- To ty umiesz mówić!? - Zapytałam niedowierzając.
- Tak. To chyba dość... oczywiste. - Odezwała się wiewiórka - Poza tym, nazywam się Kunegunda.
- Lolla. - Przedstawiłam się.
Około 2 godziny później, które spędziłam rozmawiając i bawiąc się z Kunegundą, ujrzałam tego samego kundelka, co wcześniej. Zapytałam:
- I co? Znalazłeś wiewiórkę, która zabrała ci orzeszek?
- Tak! -Krzyknął pies i dumnie pokazał mi martwą wiewiórkę i orzecha.
W tym momencie pojawiła się moja znajoma, wiewiórka
- Rózia! - Krzyknęła Kunegunda i zalała się łzami.
( Sanito? Morderco wiewiórek? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz