poniedziałek, 9 marca 2015

Od Chicy C.D Converse

Spojrzałam na niego z ukosa. 
Converse wpatrywał się gdzieś w dal, nieobecny. 
Nagle poczułam dziwne ukłucie w okolicach brzucha. Jęknęłam  i skuliłam się.
Con spojrzał na mnie zaskoczony. 
Otworzyłam jedno oko i uśmiechnęłam się co raczej przypominało grymas.
Powoli ból ustawał, co pozwalało mi wyprostować się do normalniej pozycji.
- Nic się nie stało? - spytał pies.
- Nie .. nic ... - mruknęłam  i uśmiechnęłam się. - Pewnie, zwykły skurcz, może .. no ... za długo leżałam. - skłamałam. Nie lubiłam gdy ktoś się o mnie troszczy. Wydawało mi się wtedy że jestem bezbronna ....
Converse podniósł brew, ale dalej się nie wypytywał, co mnie trochę dziwiło ... tak samo jak z resztą dlaczego, się cały czas krzywię ...
Po chwili milczenia wstałam i zawołałam raźno:
- No, to chyba nie będziemy tu stali wiecznie co nie?  - uśmiechnęłam się wesoło. 
Włożyłam jedną łapę do wody. Była zimna, wręcz lodowata, jednak starałam się na to nie zwracać uwagi i powstrzymując, chęć wyjścia z wody jak najszybciej wskoczyłam do niej cała.
Czułam się jakbym była w lodówce. Ale takiej, porządnej lodówce. Jakby każdy mój włos był cały od lodowych kryształków.
Wzdrygnęłam się. 
Con spojrzał na mnie ze zrezygnowaniem.
- Przecież jest ... no koniec zimy. - powiedział już prawie zrezygnowanym tonem, lecz widać było że powstrzymuję chętkę prychnięcia śmiechem na mój widok. - Woda jest lodowata. A ty cały czas wyglądasz jakbyś była chora.
- Może i tak.- odparłam już nie tak wesoło lecz wciąż z krzywym uśmiechem na twarzy. - Ale to nie przeszkodzi mi w popływaniu w wodzie, czyż nie?
- Nie. - burknął pies  i wstał. Zanurzył łapę i wzdrygnął się. - Kobieto, przecież to jest lód!
- Jak to?  - warknęłam mimo woli. - Przecież jest bardzo ciepło!
- Chodź.. - mruknął ze złością. 
Przewróciłam oczami  i wyszłam. Tak naprawdę, czekałam na moment aż wreszcie mnie o to poprosi, więc nie opierałam się zbytnio.
Faktycznie, gdy wyszłam woda jakby przymarzła do mnie niczym gruba warstwa lodu.
Podążyłam odrętwiała za psem, który raz po raz mruczał coś o lodzie i o nieogarniętych suczkach.
W końcu doszliśmy do jaskini Converse`a. Z wdzięcznością położyłam się na ciepłej skórze.
Po chwili, byłam cała mokra, do stopniałego lodu który wcześniej miałam na futrze.
<Con? Nie wiem czy mam prawo żyć xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz