- Dzięki. - Powiedziałam.
- Nie ma sprawy. - Odpowiedziała, przy czym mile się uśmiechnęła.
Wypiłam napój przygotowany przez Taylor. Ona również go wypiła.
- I teraz choroba nie ma z nami szans. - Powiedziała.
- I przynajmniej nie zarazisz pacjentów. - Dodałam.
Zaczęłyśmy się śmiać. Wyjrzałam przez 'okno' w jaskini suczki. Było południe. Czas płynął nieubłagalnie. Na chwilę zamilkłam.
- Lucy, żyjesz? - Spytała ironicznie Tay.
- Żyję, żyję. - Powiedziałam patrząc się na suczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz