- Co się stało? - Spytałam, patrząc na San'a, który brutalnie mnie obudził. Ten zamiast coś powiedzieć, jedynie rozsunął gałązki, którymi zaklinowałam wejście do jaskini.
Promienie słońca całkowicie mnie oślepiły. Przymrużyłam oczy, po czym powiedziałam:
- Chciałeś mi oznajmić, że już ranek? - Zapytałam z prawie zamkniętymi oczami.
- Tak, dokładnie. - Oznajmił.
Po chwili podniosłam się z zimnej ziemi i wyszłam z jaskini. Sanito oczywiście wyszedł za mną.
- Idziemy na tereny sfory? - Spytał.
- Jasne, a niby gdzie? - Odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
Zaczęłam biec w stronę sfory, jednak tak, aby Sanito mógł mnie dogonić. Kilka minut później byliśmy już na miejscu.
- A teraz sobie coś przypominasz? Pamiętasz w którą stronę się szło do twojej jaskini? - Spytałam, odchylając głowę do psa, który stał za mną.
- Chyba w prawo... A może w lewo... - Wyjąkał.
- No to chodź w prawo. - Powiedziałam.
- Okej. - Odmruknął Sanito.
Ruszyłam w prawą stronę. Przebiegliśmy chyba przez pół lasu, po czym trafiliśmy na jezioro.
- Wiesz co, to chyba raczej było w lewo... - Mruknął zdezorientowany.
- Nie mogłeś wcześniej? - Zapytałam.
- Chyba nie mogłem. - Oznajmił.
Ruszyłam w lewą stronę. Nagle natrafiliśmy na jaskinię, jednak nie wiedziałam, czyja była.
- To twoja jaskinia, czy chyba raczej nie? - Spytałam.
- Muszę sobie przypomnieć... - Sanito mruknął po raz setny.
- No to sobie przypomnij, ja poczekam... - Powiedziałam.
<San? Ja też nie mam czasu ;c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz