sobota, 7 marca 2015

Od Nan cd. Nike'a

Podałam mu łapę, którą lekko uścisnął. Wymusiłam uśmiech, uciekając gdzieś spojrzeniem. Musiałam się jakoś wymigać od rozmowy. Tylko w jaki sposób? Po za tym nie zjadłam dziś śniadania, jestem głodna. Usiadłam na ogonie, patrząc na Nikea od dołu.
- Piękna pogoda. - wycedziłam, unosząc trójkątne uszy. Samiec uśmiechnął się słysząc ode mnie komentarz.
- Nieprawdaż? - przytaknął i zamerdał puchatym ogonem. Moje ślepia zwęziły się, gdy usłyszałam za nami ciche kroki, a następnie szelest liści. Odwróciliśmy się w tym samym momencie i niemal wpadliśmy na alphę.
- O! - ucieszył się rudy terrier.
- Jak się miewasz, Omego? - zapytał uprzejmie Nike. Delikatnie przekrzywiłam głowę.
- Szukałam cię, Nike. Chodź ze mną. - oznajmiła poważnie, lecz zanim ruszyła popatrzyła się na mnie. - Witaj, Nan i... do zobaczenia.
Odeszli. No cóż, znowu traktowano mnie jak powietrze. W pewnym sensie Omega przyszła mi z odsieczą. Teraz mogę spokojnie udać się na polowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz