środa, 4 marca 2015

Od Maxwell'a "Do zobaczenia... A raczej żegnaj... "

[...]
 Nagle podeszła do mnie dziewczynka. Zaczęła się uśmiechać i podskakiwać.
- Mamo! Mamo! Zobacz! Piesek! - krzyczała uradowana piskliwym głosikiem.
Kobieta spojrzała na mnie troskliwym i współczującym wzrokiem. Podeszła do dziewczynki i kucnęła obok niej.
- Mamusiu... Weźmiemy go... ? - mała wbiła błagalny wzrok w swoją matkę.
Obydwie podeszły do mnie. Starsza wyciągnęła do mnie rękę.
- Chodź z nami... - szepnęła - Pomożemy Ci... - założyła sznurek na moją szyję i delikatnie pociągnęła go, bym wstał.
Ruszyłem za nimi. Nie miałem wybory...
[...]
Znaleźliśmy się w domu. Był duży, zadbany, był po prostu piękny... Delikatnie stawiałem swoje ubrudzone łapy na posadzce. Kobieta zdjęła mi sznurek z szyi.
- Wykąpiemy Cię rudzielcu - podniosła mnie i zaniosła do łazienki - Madzia! Przynieś mi szampon Tiki! - krzyknęła do dziewczynki.
~Tika? Kto to może być... ?~
Po chwili dziewczynka przyniosła jakąś butelkę, a jej mama włożyła mnie do wanny i zaczęła polewać wodą... Po godzinie wypuścili mnie z łazienki. Gdy otrzepałem się usłyszałem za sobą głośny szczek. Za mną stała czarna terierka niemiecka.
- Tika... ? - spojrzałem na nią niepewnie.
- Tak, Tika. A Ty skąd się tu wziąłeś... ? - spojrzała na mnie pewnie.
- Sam nie wiem jak to opisać... - westchnąłem.
- Jak Twoje imię? - uśmiechnęła się.
- Maxwell - odparłem.
- Może być, ale raczej wątpię, żeby oni to wiedzieli - zaśmiała się.
Nagle poczułem mocny zapach świeżego mięsa. Suka rzuciła mi łagodny wzrok.
- No idź... Dla Ciebie - kiwnęła przyjaźnie głową.
Odwzajemniłem jej uśmiech i ruszyłem za zapachem [...]
~Kilka tygodni później~
Kobieta otworzyła mi drzwi.
- Idź... Wiem, że masz gdzieś tam rodzinę... Nie ważne czy ludzką czy psią. Pamiętaj, że zawsze możesz wrócić... - uśmiechnęła się do mnie.
Spojrzałem jej w oczy, a ona przykucnęła. ~Czekajcie na mnie...~ Polizałem ją i pognałem do sfory.
[...]
Czułem zapachy psów... Dawno tu nie byłem. Stęskniłem się... Od razu poszedłem do Omegi. Na szczęście była u siebie w jaskini.
- Siostra... Sprawa jest... - westchnąłem niepewnie.
- O wróciłeś... ! Martwiłam się - przytuliła się do mnie.
- Znalazłem rodzinę... - spuściłem wzrok.
- No to zaproś ją do sfory, chcę ją poznać - uśmiechnęła się.
- Ale nie taką rodzinę... Taką... Taką ludzką - stwierdziłem.
Omega spojrzała na mnie oszołomiona. Po chwili niepewnie się uśmiechnęła.
- I ja chciałbym z nimi zostać... - szepnąłem.
Suczka znów się do mnie przytuliła.
- Pamiętaj o sforze... Odwiedzaj mnie czasami... - westchnęła.
- Dziękuję... O Tobie nie da się zapomnieć - delikatnie się zaśmiałem.
- Żegnamy się? - uniosła brew.
- Zegnamy - stwierdziłem wychodząc.
Teraz mnie czekała rozmowa z Taylor. Boje się tego... Boję się, że nie będę potrafić się z nią żegnać...
Siedziała nad jeziorem...
- Tay... ? - szepnąłem.
Suka odwróciła się patrząc na mnie, po czym niepewnym krokiem ruszyła w moją stronę.
- Gdzie byłeś... ? - uniosła brew i nieśmiało spojrzała mi w oczy.
- Ja... Nie ważne... Ale musimy pogadać... - spuściłem łeb.
Taylor spojrzała na mnie wyczekująco.
- Ja odchodzę... - szepnąłem - Kocham Cię - pocałowałem ją w pyszczek.
Pognałem szybko do domu... Może jeszcze tu wrócę. Może...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz