Cztery stówy... Co to właściwie jest? Ale dobra, nie wtrącam się do spraw, które mnie nie dotyczą... Nie przepadam za ludźmi. Chociaż Ramon jest nawet w porządku, ale jak mam się z nim zaprzyjaźnić, jak na mojej łapie widnieje jeszcze ślad zaciśniętego sznurka...Spojrzałem na Ramona i postanowiłem spróbować się z nim porozumieć:
- Czemu narażasz przyjaciela za cztery stówy?
Brak reakcji.
- Czy TY wiesz, o czym JA mówić?
Znowu brak reakcji. Nagle usłyszałem śmiech. Odwróciłem błyskawicznie głowę i zobaczyłem kundelkę koloru rudego, przypominającą trochę dobermana.
- Jak miło, że ktoś na świecie umie jeszcze rozśmieszyć - zaśmiała się.
- Sniper, do usług - powiedziałem i udałem, że ściągam z głowy kapelusz. - Chociaż nie myślałem, że to zabawne.
- Oni nas nie rozumieją... Nie wiedziałeś o tym? A tak poza tym jestem Darkness.
- Co suczki robią na walkach psów?
- Walczą... - odparła i odwróciła głowę.
Przewróciłem oczami i kontynuowałem patrzenie na walkę Despero. Obydwaj byli nieźli... W końcu Despero uwiesił się drugiemu na karku i go powalił. Już zdawało się, że wygra, gdy walkę przerwał krzyk jakiegoś człowieka.
< Dess? Może policja przyjechała xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz