- Nawet dobry jesteś, jak na psa nie-zawodowca.
Uśmiechnąłem się lekko. No ba! Chociaż nie-zawodowcem tobym się chyba nie nazwał. Jestem zawodowcem, tylko nie walczę na ringu... Człowiek ( czy tam Ramon, człowiek dla mnie to człowiek, nie nazywam ich ) znowu się odezwał:
- Nie sądziłem, że bordery tak dobrze walczą, mógłbyś teraz spróbować...- zaczął mówić jakby do siebie.

- Ładnie załatwiłeś Ignisa... Biedy golden, to nie psy do walk. Tylko idiota lub ktoś lubiący się znęcać by go wystawił.
Trąciłem rękę człowieka pyskiem, o mnie też przecież tak sądził... Parę ludzi teraz podeszło do nas, pochwalali Despero, za walkę z Ignisem. Natomiast na mój widok się rozczulali i próbowali mnie głaskać. Despero uśmiechnął się, bo wyglądało to trochę zabawnie, jak próbowałem się wymykać ludziom. W końcu warknąłem cicho i na szczęście nie byli chyba tacy głupi, bo odeszli. Teraz Ramon znów się odezwał:
-...
Czy ja jestem taki słodki?!!!
No dobra, może trochę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz