czwartek, 19 marca 2015

Od Lucy C.D Sanito

Zaczęłam się śmiać. Mina San'a naprawdę mnie rozbawiła.
- Coś ci się stało? - Zapytał po chwili.
- Nie. - Odpowiedziałam, gdy już się uspokoiłam.
Sanito znowu dziwnie przekręcił głowę. Tym razem powstrzymałam się od śmiechu. Wiedziałam, że czasami bierze wszystko za poważnie... 
Wychyliłam głowę z jaskini. Było już południe. Czas minął strasznie szybko...
- To ja cię tu zostawiam, rozgość się. - Powiedziałam. - Ja już lecę, do zobaczenia! 
- Na razie. - Odpowiedział.
Zaczęłam biec w stronę mojej jaskini. W sumie już dawno w niej nie byłam... No ale cóż, nie mogłam zostawić San'a samego.
Gdy dotarłam do mojej jaskini był już wieczór. Jednak jaskinia wydawała mi się inna niż kiedyś. Mimo dziwnych uczuć położyłam się na miejscu, w którym najczęściej spałam. Przymrużyłam oczy i... zasnęłam. 

***

Obudziłam się następnego dnia. Burczało mi w brzuchu, więc poszłam coś upolować. Na swojej drodze napotkałam młodą sarnę. Zaczaiłam się w zaroślach i już chwilę później krew sarny spływała po moim pysku. Gdy ją skonsumowałam poszłam nad jezioro, aby umyć pysk.
Nad jeziorem zauważyłam sylwetkę psa. Gdy podeszłam bliżej, zauważyłam Sanito. 
- Cześć. Co tu robisz? - Spytałam.
<San?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz