poniedziałek, 9 marca 2015

Od Mangi CD Nike

Kiedy nastał dzień, długo odkładałam powódkę.  Telepałam się z boku na bok, nie mając ochoty otworzyć oczu. Kiedy wreszcie zgarnęłam się w sobie i to zrobiłam, uderzyła we mnie nieskończona jasność. Zamrugałam i jęknęłam.
Obok mnie siedział Nike. Milczał, jednak kiedy mnie zauważył, mruknął.
- Hej...
- ...Dobry - burknęłam zaspana w skrócie. W naszej jaskini, na górze, znajdował się otwór, przez które wpadało światło. Bluszcz rozprzestrzeniający się na "dachu" jaskini wpadał przez otwór niczym firana.  Był niczym okno.
Lubiłam to okno. Dawało dużo świeżego powietrza i światła. Nike wstał po czym gwałtownym ruchem rozgarnął opadający bluszcz, wpuszczając więcej światła. Zmrużyłam oczy i jęknęłam:
- Czemu to robisz?
- Bo jest tutaj zbyt ciemno - odparł prosto.
Westchnęłam głęboko i z wysiłkiem podniosłam się.  Spojrzałam na szary pysk Nike, bez wyrazu. Wiedziałam, że to przeze mnie. Moim zachowaniem tworzę barierę między nami. Oddalamy się od siebie coraz bardziej. Nie chcę tego, ale nie mogę tego powstrzymać. Czy tak zachowywałaby się każda suczka po utracie dzieci...? Czy tylko ja jestem taka nienormalna?
- Nike? - zapytałam, tym razem swoim głosem, a nie obojętnym i lekceważącym jak zawsze.
Odchylił uszy i mruknął chłodno.
- Tak?
Przez chwile zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- Nie nic.
Odwrócił się tyłem do mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czemu ranię wszystkich swoim zachowaniem? Nie dbam o siebie, ani o nikogo.
Nagle zrobiłam coś nieoczekiwanego. Podbiegłam do Nike i przytuliłam się do jego pleców.
< Nike? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz