Kiedy tak szłam nagle upadłam.Pies podbiegł do mnie i pomógł wstać.
-Nie potrzebuję pomocy.-Powiedziałam oschle.
-Powinien to zobaczyć medyk.-Odpowiedział stanowczo Nike zatrzymując mnie.Przewróciłam oczami.
-Sama sobie poradzę.-Powiedziałam z cwaniackim uśmiechem i próbowałam postawić pierwszy krok,ale też upadłam.
-I co?-Spytał.
-Już pójdę do tego medyka.-Westchnęłam ciężko,a Nike po raz drugi pomógł mi wstać i poszliśmy w stronę jaskini medyków.
(Nike?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz