-Jestem tą tchórzliwą idiotką... - szepnęłam.
W tym momencie się zatrzymał. Chciałam skoczyć i z sobą skończyć, jednak łapy odmawiały mi posłuszeństwa. Coś trzymało mnie na tym świecie, a raczej ktoś.
-Jestem tchórzliwą idiotką, ale nie mogę tego zrobić... - powoli ruszyłam w jego stronę. Po raz ostatni podeszłam i go pocałowałam, po czym pobiegłam do swojej jaskinii. Nie wiem, jak długo leżałam płacząc... Ile minęło, godzina, czy dwie, gdy usłyszałam kroki i wyczułam znajomy mi zapach... Nie ukryłabym się, i tak by mnie wyczuł. Wytarłam łzy.
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz