Często widywałam go z Shirą... Powtarzałam sobie, że może to tylko przyjaciele, jednak nie miałam pewności, czy nie zakochał się w innej... A z resztą to nawet lepiej... Raz idąc do jaskini medyków natknęłam się na te dwójkę... Śmieli się. Była szansa, że mnie nie zauważył, jednak marna... Na wszelki wypadek spuściłam łeb, żeby nie widział, jak płaczę...
Nie mogłam tego dłużej wytrzymać. Z każdym dniem ból stawał się większy i większy... Przestałam się odzywać, nawet jako medyczka. Aria robiła większość za mnie, raz nawet sama wykonała trudną operację. Nikomu by mnie nie brakowało. Szybko mogłaby mnie zastąpić.
Przestałam jeść... Wielu wypominało mi, że wyglądam jak szkielet, ale mnie wielu nie obchodziło. Obchodził mnie tylko on.
W takim stanie ruszyłam do jaskini Omegi.
-Tak? - spytała radośnie, jednak gdy mnie zobaczyła w jej oczach zagościło zdziwienie.
-Ja... - zaczęłam zachrypniętym głosem. Musiałam odkaszlnąć, dawno go nie używałam... -Ja odchodzę... - szepnęłam.
Powoli z pyszczka suczki zniknął uśmiech.
-Ale jak to? Dlaczego? - spojrzała na mnie pytająco unąsząc jedną brew... Tak, jak jej brat...
Do oczu napłynęły mi łzy.
-Ale jakiś czas temu widziałam cię uradowaną...
-Wszystko się zmieniło... - parę łez spadło na podłogę.
-Coś się stało? - tym razem powiedziała bardziej troskliwie.
-Nic takiego... - spuściłam łeb i ruszyłam ku wyjściu. Może kiedy umrę poza sforą nikt nie zauważy...
Nie dałam rady biec. Wlokłam się powoli przez głęboki śnieg, w którym wręcz tonęłam. Gdy miałam przekroczyć granicę sfory coś we mnie pękło. Chciałam ruszyć czym prędzej jak najdalej PoC, ale łapy odmówiły mi posłuszeństwa. To przez zmęczenie, czy może nie potrafiłam opuścić tej sfory? Spoczywały tu wszystkie moje wspomnienia... Odpowiedź była prosta. Nie potrafiłam tego zrobić. Nadal go kochałam... Wiedziałam, że nigdy nie przestanę i nie pokocham nikogo innego. Lepiej zmusić łapy do współpracy... Jednak...Miałam wrażenie, że on by tego nie chciał... Ale raczej lepiej jest umrzeć poza sforą, czego nawet by nie zauważył, niż patrzeć na niego cierpiąc...
Zaszło słońce i zaczęło robić się coraz zimniej. Poczułam ogromny głód... W dodatku czułam na sobie wzrok wilków. Nie dałam rady uciekać... Nie dałam rady się ruszyć. Czyli taka śmierć mnie czeka? Zaczęło mi się robić czarno przed oczami. Nie mogłam ustać, byłam za słaba. Upadłam na ziemię. Wilki odpuściły nie widząc we mnie niczego użytecznego. Parę nawet po mnie przeszło i ruszyło w głąb Pack'u. Zamknęłam oczy czekając na śmierć i wtedy usłyszałam odgłosy walki. Ktoś walczył z wilkami. Nie poznałam go po zapachu, ale czułam, że jest z sfory. Po chwili wszystko ucichło. Słyszałam kroki w moją stronę. Po chwili ktoś podniósł mnie i wsadził na grzbiet.
-Dlaczego to robisz? Możesz mnie spokojnie zostawić... - szepnęłam. Zakręciło mi się w głowie. Mój i tak słaby głosik o dziwo był słyszalny...
<Ktoś?>
Czy ja musze przeliterować Ci że Aria odeszła?! Ile razy powtarzać by dotarło? Za następny raz zawieszam Tyalor na dwa tygodnie...
OdpowiedzUsuń~Omega
Omega zua i groźna ;) ~ Sanito, Manga
OdpowiedzUsuńZły dzień xd
Usuń