sobota, 24 stycznia 2015

Od Snipera

Biegłem dzisiaj w zamyśleniu przed siebie. Mam partnerkę, czegoś takiego nie wyobrażałem nawet sobie. Ja, Sniper i suczka ? Ale cieszę się, dobrze, że tak się stało. Słońce zaczęło zachodzić. Stanąłem i rozejrzałem się. Wybiegłem poza granice sfory, ale co tam, wrócę przecież. Niedaleko widać było małą wieś, o nie, ludzie - pomyślałem, spadam stąd. Odwróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z trzema wściekłymi kundlami.
- Dobra, idę już, idę - mruknąłem i cofnąłem się.
- Nie tak szybko... Bordery to tchórze i wrażliwcy, prawda? No śmiało, podkul ogon, uciekaj z piskiem, bo chyba tylko to potrafisz...? - wyszeptał i zaśmiał się
- Jestem mieszańcem border collie i owczarka australijskiego, nie borderem - odparłem z pogardą. Czyli te psy należą do tych, którzy nie pozwolą mi przejść, dobra, sami się prosili...
Psy zaczęły warczeć. W odpowiedzi na to delikatnie uniosłem lewą wargę i odsłoniłem wcale nie tak małe kły. Zaśmiały się i rzuciły na mnie. Ugryzłem największego:

 Po paru minutach nauczyły się nie oceniać psów po pozorach ( tak, wiem ten mój wygląd xD ) ale trochę przegrywałem. Nagle jeden z psów, największy rzucił mi się do gardła. Myślałem, że już chyba po mnie i zastanawiałem się, jakie by tu kwiatki mogły być na moim grobie, gdy nagle jakiś nowy kształt mignął mi nad oczami. Inny pies rzucił się na bądź co bądź osłabione po walce ze mną kundle i przepędził je. Podszedł do mnie i zapytał:
- Nic Ci nie jest? Nie są to za miłe psy do rozmowy, znam cię, bo widziałem cię w sforze, chodź.
- Nie nic mi nie jest, dzięki za troskę. A z tymi psami nie rozmawiałem, rzuciły się na mnie bez powodu.
( jakiś pies? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz