środa, 28 stycznia 2015

Od Mangi CD Nike

Nike zapatrzył się w dal, po czym spojrzał na mnie i uśmiechnął się troskliwie.
- Możemy wracać - wstałam. Rozciągnęłam się. Skierowałam łeb w stronę lasu. Księżyc pomału rysował swoją drogę lśniącym promieniem. Westchnęłam,
- Idziemy? -Nike poruszył lekko ogonem, bawiąc się światłocieniem księżyca. Jasny promień oświetlał kontur jego głowy, i dumnie postawionych uszu. Uniosłam swoje i ruszyłam za nim przez las..
<> <> <>
- Pokrajmy w coś! - zawołałam z radością.
- Hę? - Nike zwrócił się  do mnie.
- Patrz! - szczeknęłam po czym zaczęłam szukać punktu. Moją uwagę przykuł masywna i okazała huba na świerku w kolorze dojrzałej gruszki.
- To co widzę wygląda.. - zastanowiłam się. -  Jak poduszka!
Nike spojrzał na mnie, ale szybko załapał o co chodzi.
- Mech?
- Nie.
- Huba?
- Tak! Teraz ty!
- Okej -Nike wytężył wzrok  -To co widzę jest... Smaczne.
Przed oczami przebiegł nam zając. Zaśmiałam się.
- Szarak?
- Tak!
- Okej. Teraz ja... To co widzę jest.... To co widzę ładnie pachnie! - pisnęłam patrząc na pęk dzikiej róży.
- Róża?
- Tak!
Zaśmiałam się. Nike dołączył się. Nagle przerwał. Postawił uszy i powąchał powietrze.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Czekaj tutaj... - zniknął za krzakami.
Czekałam . Na początku nic się nie wydarzyło. Z nudów  kręciłam się w kółko.  Zaczęłam się niecierpliwić. Długo nie wracał.
- Nike? - zawołałam w krzaki. Odpowiedziała mi cisza. Postanowiłam jeszcze trochę poczekać.
Jednak po chwili nie wytrzymałam.
- NIKE?
 Cisza. Coś poruszyło się w krzakach. Ucieszyłam się, myśląc, że to Nike. Jednak jakie było moje zdziwienie gdy ukazał się jakiś inny pies...

- Hej, zgubiłaś się? - zapytał. - Jestem Aben,
- Nie? - warknęłam podejrzliwie. Nie jestem w stanie udzielać tak cennych informacji obcemu psu!
- Widzę, że coś nie tak - uśmiechnął się pobłażliwie. - Pomogę ci, kotku..
- Nie! - warknęłam, zapominając o grzeczności. - Nie, dziękuje!
- Nie daj się prosić - był coraz bliżej. - Zrobię to z największą przyjemnością...
- Nie dotykaj mnie, cwelu! - miałam gdzieś, że mogę przesadzić ze słownictwem.
- Jesteś bardzo ładna - zamruczał. Miałam wielką ochotę ugryźć go w łapę, aby stracił równowagę, odgryźć mu ryj! Jednak wiedziałam , że powinnam trzymać nerwy na wodzy... Znałam swoją siłę.
 Był coraz bliżej. Przestałam się cofać. Zatrzymałam się. Odetchnęłam głęboko i powiedziałam:
- Nie potrzebuję twojej pomocy. Wszystko jest pod MOJĄ kontrolą. Do widzenia!
Odwróciłam się i i zrobiłam krok w stronę domu. Nagle poczułam ciężar na plecach. Aben objął mnie mocno łapami w pasie. Przywarł do mnie. Zaczęłam się wyrywać. Był naprawdę silny. Trzymał mnie mocno.Moje wysiłki tylko go nakręcały. Zezłościłam się. Otworzyłam pysk i z całej siły zakleszczyłam mocne szczęki na jego łapie. Puścił mnie i odskoczył. Byłam naprawdę zła. Wręcz wściekła. Zrobiłam mu wślizg pod brzuch i ukąsiłam w łapę. Pies stracił równowagę i przewrócił się, a ja wbiłam zęby w jego kark. Trysnęła krew, ubrudziła mi pysk, Zanim zdążył się podnieść, znalazłam kamień i ogłuszyłam go.Nie był w cale taki silny jak mi się wydawało. Cienias.
 Za krzaków wybiegł Nike. Był przerażony, strach malował mu się w oczach. Gdy zobaczył mnie, ubrudzoną krwią z buntem w oczach, ciągnąca oszołomione ciało Abena za łańcuszkową obrożę, zawahał się.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nie - warknęłam, rozmasowując boki. Miał mocny uścisk. - Kolega tutaj sie przewrócił, postanowiłam zawlec go w bezpieczne miejsce aż się przebudzi.
- W twoich oczach widzę starą "złą" Mangę - mruknął Nike. - Coś sie stało..?
- To co widzę jest starym ZBOCZONYM cwelem - zaśpiewałam wlepiając wzrok w Abena. 
- Och, Manga... - zaskomlał. Podeszłam do niego, a na mój pysk wpłynął łagodny wyraz, który starłam z krwią.
- Już wszystko dobrze Nike. Co cię zatrzymało?
- Napadło na mnie stado dobermanów - mruknął. - Mówili, że ich szef już sie "zajmie" tobą. Uwolniłem się, 
< Nike? XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz