Trawa zafalowała pod tchnieniem wiatru. Zatoczyłam ogonem pusty półokrąg po ziemi. Nike usiadł obok. Czułam jego ciepło na lewym boku. Przysunęłam się trochę bliżej, aby móc pochłonąć jak najwięcej tego ciepła. Jednak kiedy zrobiłam lekki ruch, syknęłam. Nike spojrzał na mnie pytająco. Przesunęłam łapą po swoi boku. Na klatce piersiowej, za ramieniem (przepraszam, nie znam się na budowie psa) wyczułam podłużny pas skóry bez sierści. Ten wstrętny Aben rozciął mi skórę. Zostawił bliznę. Nike spojrzał na mnie z troską w oczach, ale ja tylko pokręciłam głową z uśmiechem. Pies zawahał się po czym odparł:
- Ile masz takich blizn?
- Dobre pytanie. Zawsze chciałam komuś o nich powiedzieć - na mój pyszczek wpełzł uśmiech radości.
- Tą zostawił mi Skillet, pies z mojego gangu ulicznego - podprowadziłam sierść na karku pod włos, aby ukazać długą bliznę ciągnącą się pomiędzy łopatkami. - Podczas jednego z pojedynków dla zabawy. Ale była wtedy beka!
Nike powstrzymał się od parsknięcia. Wiedział, że czasem jestem w stanie traktować ból jako zabawę.
- Tą zostawił mi tamten wilk, pamiętasz? - wskazałam na ucho gdzie widniało lekkie naderwanie.
- Pamiętam - Nike wprawił ogon w lekki ruch.
- Mieliśmy kiedyś taką akcję ..- zaczęłam snuć historię. - Że Nuto z naszego gangu, został porwany przez hycla. Wraz z Kaflem mieliśmy misję odwetową . Wtedy poranił mnie kot ze wścieklizną.
Znów musiałam podprowadzić sierść pod włos, aby ukazać trzy krótkie pociągnięcia przez prawe udo. Większość już była stara, sierść je zakryła.
- Wtedy sama zachorowałam na wściekliznę - zaśmiałam się. - To była taka chora ochota zaatakowania wszystkiego co się rusza. Na szczęście dostałam szybką szczepionkę. Zamknęli mnie w klatce, ale uciekłam. Jak to ujął Kafel, nawet przy tej chorobie nic się nie zmieniło.
< Nike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz