- Wiesz co... - spojrzałem na nią przelotnie - Może zrobimy sobie przerwę... - rzuciłem bezmyślnie.
Odwróciłem się nie zważając na uczucia suczki. Dlaczego? Nie wiem... Teraz żałuję...
Wszedłem do swojej jaskini i położyłem, a raczej rzuciłem się w kąt. Chcąc zasnąć nękały mnie własne myśli. Doszło do mnie co właśnie zrobiłem. Zamiast porozmawiać odszedłem jak idiota nie zdając sobie sprawy z tego, że mogłem ją mocno zranić... Zapadał zmrok, ja wciąż wyszukiwałem w księżycu jakichś rozwiązań. Może i znalazłem? Ale czy odpowiednie?
Ruszyłem poszukać jej. Siedziała na skale wpatrując się w blask księżyca. Miała szklane oczy... Dlaczego...? To przeze mnie?
Podszedłem cichym krokiem bliżej.
- Przepraszam... - wyszeptałem, ciężko mi to przeszło przez gardło... Miałem nadzieję, że coś poprawi... Suczka milczała - Przepraszam.
- Jest dobrze - mruknęła szorstko unikając kontaktu wzrokowego.
Usiadłem naprzeciw niej.
- Wiem, że nie jest... Wiem, że Cię ranię... Przepraszam... Ja wiem nie jestem idealny... Ale uwierz mi... Kocham Cię... - szepnąłem.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz