Siedziałem sobie w ponurych mokradłach i przyglądałem się bulgoczącej wodzie w bagnach. Sam, odrzucony. Jednak pasowało mi to. Lubiłem patrzeć godzinami na wodę, przyglądać się rybom. Jednak bagno... oh... to było co innego. Cały dzień mogłem tu siedzieć i patrzeć na bąble, które były coraz, i coraz większe, aż w końcu pękały. Na dodatek ta brudnobrązowa barwa błota i ten zapaszek! Jednak coś mi nie grało. Wyczułem obcy zapach. Suczki... tak.... to... Terier Irlandzki! Wiele razy się z takimi spotykałem.
- Apa? - zapytałem nie odwracając się.
- Że, co? - usłyszałem głos suczki.
- Słucham...? - odwróciłem się i popatrzyłem na suczkę. Widać nie znała Indonezyjskiego... - Kto ty?
- Omega... - westchnęła. Zaczęła nagle czegoś szukać. Wzięła do łapy mały słoik z ziołami. Pokazała na moją łapę. No tak... niedawno dzik mnie dźgnął...
<Omego?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz