Szedłem po podwórku w okól domu tuż przy ogrodzeniu . Nudziłem się strasznie . Nawet
gdy pani prosiła bym wszedł do domu nie miałem na to ochoty . Uchyliła drzwi i powiedziała :
- Jeżeli będziesz chciał to wejdźdo domu . Zimno jest... - powiedziała smutna pani Arleta
Zauważyła , że byłem nie swój . Wiecie dla czego ? Nie ...To powiem . Zwiędła mi orchidęa w pokoju pani . Postanowiłem poszukać przygody , bo nie miałem zamiaru calusieńki dzień siedzieć w kącie ogrodu . Dotruchtałem do dziury , mojej własnej dziury , w żywopłocie i wyszedłem na chodnik . Spacerowałem i poszedłem leśnym slakiem , który zaczynał się niedaleko mojego domu . Godzina , dwie , a ja wpatrywałem się w zimowe drzewa . Pięknie , ale brak mi zielonego .
- Zimno tu ... - pomyślałem
Wracając do domu zabłądziłem . Pomyliłem szlaki . Nagle wyskoczył pies goniący za zającem , czy Bóg wie czym . Zapytałem o drogę jednak nie usłyszał . Pobiegłem kawałek za nim i powtórzyłem pytanie :
- Witaj . Zabłądziłem i nie wiem jak wrócić do domu . Może wiesz gdzie jest szlak niebieski ? - zapytałem
- Kawałek na prawo i prosto prez dziesięć minut . - odpowiedział pies
-...
<Nike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz