środa, 21 stycznia 2015

Od Kory CD Sanito

 Słyszałam, że Sanito biegnie za mną. Zaśmiałam się w głębi duszy i przyśpieszyłam jeszcze bardziej. Nagle wbiegliśmy do lasu. Z niepewnością rozejrzałam się dookoła, patrząc na mijane drzewa. W pewnym momencie potknęłam się. Łapa mi się podwinęła i przewróciłam się. Zrobiłam kilka fikołków i zatrzymałam się brzuchem na ziemi. Podniosłam się i zanim zdążyłam dobrze się rozejrzeć, poczułam, że Sanito mnie przewraca krzycząc:
- Berek!
 Uśmiechnęłam się do niego z ziemi, wstałam (ponownie) i zaczęłam wypluwać trawę z pyska. Spojrzałam kątem oka na psa, który zaczął się rozglądać.
- Daleko zabiegliśmy - stwierdziłam.
 Pies odparł tylko skinieniem głowy. Zaczęliśmy iść naprzód. Powoli zbliżaliśmy się do granic sfory. Gdy do nich doszliśmy zatrzymałam się i obwąchałam dokładnie dalszy kawałek ziemi. Ruszyłam dalej, doganiając idącego Sanita. Nagle do naszych uszu doszedł dźwięk gwizdka. Postawiłam uszy i przyśpieszyłam do biegu. Naszym oczom ukazał się duży pociąg. Tory biegły na północ, a kończyły się przed granicami sfory. Mnóstwo ludzi się tu kręciło, pakując jakieś zielsko do wagonów. Sanito chciał iść dalej. Zatrzymałam go ruchem łapy.
- Oszalałeś? - spytałam po cichu - Złapią Cię, a oprócz Ciebie to ja nie mam nikogo w tej sforze.
 Pies posłał mi obojętne spojrzenie, i szedł dalej. Westchnęłam i poszłam za nim. Wskoczyliśmy na kilka worków zielska położonych jeden na drugim i zaczęliśmy się przyglądać ludziom. Zielsko było zapakowane w duże czarne worki, i dziwnie pachniało. Niektórzy z ludzi siedzieli przy drewnianym stole i skręcali ziele. Zaniepokoił mnie ten dziwny zapach. Nagle jeden człowiek zauważył nas i zaczął coś krzyczeć. Kilkoro ludzi podbiegło do niego, a ten zaczął nas wskazywać. Podnieśliśmy się i zeskoczyliśmy z worków. Nagle jednak poczułam ukłucie w udzie i zobaczyłam strzałkę usypiającą. Po chwili przewróciłam się na ziemię. Zasnęłam.

*kilka godzin później*

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Dopiero po chwili przyzwyczaiłam się do ciemności. Zobaczyłam Sanito leżącego obok mnie. Szybko wstałam i odsunęłam się od niego siadając trochę dalej. Nagle coś mocno nami rzuciło. Usłyszałam odgłos hamowania na szynach i zobaczyłam powoli zwalniające obrazy za oknem. Byliśmy w wagonie z tym zielem. Po chwili pociąg ruszył dalej. Obudziłam Sanito. Ten spojrzał na mnie nieprzytomnie i zapytał zaspanym, ale tym samym ponurym głosem:
- Co? 
- Sanito, jesteśmy w pociągu. Co gorsza ten pociąg przewozi marihuanę - odparłam. 

<Sanito? ^^ Dam, dam, dam!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz