Odpoczywałam na drzewie. Dzień był dość ciepły, śniegu nie było. Z liści spadały tylko krople rosy. Nagle jedna spadła mi na nos. Podniosłam łeb i spojrzałam na czubek nosa. Potrząsnęłam gwałtownie łbem, a kropla spadła na ziemię. Rozejrzałam się dookoła i zeskoczyłam z drzewa. Ziewnęłam szeroko i ruszyłam truchtem przed siebie. Mijałam po drodze kilka jeleni. Na jednego postanowiłam zapolować. Zaczęłam się skradać, zaatakowałam i już mogłam się zajadać. Nagle w oddali zobaczyłam sylwetkę psa. Zaczęłam biec w jego kierunku, ale nie zdążyłam wyhamować i wpadłam na szarego psa.
- Uważaj! - warknął.
- Przepraszam, to niechcący - uśmiechnęłam się niewinnie - Jestem Shira, a Ty? - wystawiłam łapę przed siebie, aby mógł ją uścisnąć.
Pies jednak spojrzał na mnie podejrzliwie i nie odzywał się. Pokiwałam łbem, przygryzłam wargę i cofnęłam łapę. Staliśmy w milczeniu, aż nagle spytałam:
- To jak się nazywasz?
<Despero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz