- Dzięki. - mruknąłem z lekką dezaprobatą. Czułem się jak się czerwienię. Czułem się tak głupio, że aż sie zdenerwowałem. Byłem zły, że tak się ośmieszyłem. Kora widocznie dostrzegła coś nie tak w moim pysku, bo lekko trąciła mnie.
- Nie martw się. Jeszcze trochę i będziesz mógł normalnie żyć.
Spojrzałem na nią kątem oka, ale powstrzymałem się od ugaszenia jej. Zamknąłem pysk na kłódkę. Kremowa płomykówka wciąż siedziała niedaleko na wielkiej brzozie widocznie nie wzruszona.
- Hej! - krzyknęła nagle, a jej okrągłe labradorze uszy postawiły się. - Pobaw się ze mną!
- Co..? - zanim zdążyłem zareagować, zostałem trącony w łopatkę z radosnym okrzykiem - Berek!
Kora odskoczyła i pobiegła jak dzika przed siebie. Stałem jak stałem z lekko uniesioną łapą z wyrazem głębokiego zdziwienia na pysku. Kora po jakimś czasie zatrzymała się zdziwiona.
- Nigdy nie grałeś w berka? - zapytała z nutką rozczarowania w głosie. Milczałem, ale sama moja mina wyrażała za siebie. Kora odchrząknęła.
- Okej, rozumiem - na jej pyszczku wystąpił kumpelski uśmieszek. - Kiedy cię dotykam krzycząc "Berek", to ty zaczynasz mnie gonić. Gdy mnie złapiesz , krzykniesz "Berek" dając mi znać, że ja mm cię łapać. Ok?
Co miałem powiedzieć? Pokiwałem lekko głową, w myślach wciąż ogarniając sobie sens zabawy.
- A wiec... BEREK! - Kora klepnęła mnie trochę mocniej i jak kremowa strzała popędziła. Przez chwilę stałem w miejscu, zastanawiając się, czy nie lepiej było by ją olać. Po jakimś czasie ruszyłem śmielej w jej stronę. Zmieniłem tryb na bieg. Byłem coraz bliżej. Widziałem już jej powiewający ogon.
< Kora? Wybacz, że tak krótko, ale śpieszę sie, bo mam dużo opek na innych sforach do odpisania ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz