- Wiem, że mnie nie zagryziesz, powiedzmy, że miałaś przewidzenia. A teraz, chodź! - krzyknąłem i zacząłem biegnąć przed siebie.
Przez chwilę się goniliśmy, po czym przeszliśmy do pracy, czyli upolowaliśmy jelenia i dwie sarny. Znowu nastał wieczór i trzeba było się było pożegnać. Znowu odprowadziłem suczkę i sam poszedłem do swojej jaskini. Nie mogłem zasnąć, mimo, że byłem zmęczony. Nie pamiętam, co mi się śniło ale na pewno nie były to przyjemne sny. Gdy się obudziłem słońce było już na niebie. Wybiegłem na zewnątrz i zobaczyłem Fatamorganę idącą w stronę mojej jaskini.
( Fatamorgano? Jakoś nie mam pomysłu co dalej )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz