Położyłam się na posłaniu i westchnęłam. Nike był miły, naprawdę bardzo go polubiłam. Jednak widziałam jak patrzył na Mangę... nie chciałam ich rozdzielać. Skoro Nike i Manga są w sobie zakochani, to chcę aby im się powodziło. Przymrużyłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Nagle podniosłam głowę i spojrzałam na wyjście jaskini. Gwieździste niebo piętrzyło się nad drzewami. Ułożyłam się plecami do wyjścia i zasnęłam.
*następnego dnia*
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, które wdarły mi się do oczu. Wstałam i wyszłam z jaskini. Poszłam nad jezioro. Woda stała niewzruszenie, ale było już za ciepło aby była skuta lodem. Napiłam się i zawróciłam do lasu. Tam, na dużej polanie dostrzegłam kuropatwę. To niby nic, ale jak na śniadanie w sam raz. Zaczęłam się podkradać do nic niepodejrzewającego ptaka. Gdy już chciałam skoczyć, usłyszałam głośny krzyk, który spłoszył ptaka:
- Cześć Shira!
Zdążyłam się już wcześniej wybić, więc upadłam na ziemię. Powiodłam wzrokiem za uciekającą kuropatwą. Westchnęłam i powiedziałam do podchodzącego Nike'a:
- Spłoszyłeś mi śniadanie... ale cześć.
Patrzyłam nadal na ptaka, który wyglądał ostrożnie zza drzewa. Obnażyłam kły i warknęłam na niego. Spojrzałam na Nike'a.
- Co tu robisz? - spytałam.
- Szukałem cię - odparł przyjaźnie.
Nagle zaburczało mi w brzuchu.
- Ooo... chyba jesteś głodna, co? - spytał pies.
- Jakby na to nie patrzeć, tam stoi moje śniadanie - wskazałam łapą kuropatwę, która zaczęła skubać trawę.
- To chodź, zapolujemy razem, co ty na to? - zaproponował Nike.
Uśmiechnęłam się sztucznie, machnęłam ogonem i odparłam:
- Dobra.
Ruszyliśmy w stronę polany. Włóczyłam nogami i gapiłam się w ziemię, niewyraźnie coś mrucząc. W końcu powiedziałam głośno do psa:
- Gratuluję.
- Czego? - spytał rozglądając się za zwierzyną.
- No, tego, że znalazłeś swoją miłość. Mangę. Gratuluję - uśmiechnęłam się.
<Nike?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz