Ruszyłam w stronę jaskini medyków: w końcu powinnam nadrobić czas, w którym byłam z Despero... Ehh...
Powoli weszłam do jaskini. Pielęgniarka układała słoje na półkach.
-Był ktoś? - spytałam. Nie byłam jedną z tych suczek, która z udawaną skruchą wchodzi i się przymila. Zdecydowanie nie. Byłam raczej tą, która wchodzi, przeprasza za nieobecność i nadrabia trzykrotnie.
-Akurat pusto. - powiedziała znudzona.
-Wybacz, że ciągle wychodzę, ale rozumiesz... - spojrzałam na suczkę. Nie wydawała się zła.
-Rozumiem. - odpowiedziała i wróciłyśmy do swoich zajęć.
W pewnym momencie poczłam znajomy zapach... Despero? Faktycznie jego sylwetka pojawiła się przed jaskinią. Wszedł kulawym krokiem, miał rozwaloną łapę. Zrobiłam wielkie oczy.
-Nie było mnie dziesięć minut, a Ty sobie krzywdę zrobiłeś?! - spojrzałam na ranę z niedowierzaniem.
Pielęgniarka wyglądała na uradowaną: w końcu ktoś przyszedł.
-... -Despero mruknął coś pod nosem.
-Co Ty tam szepczesz? - wyszczerzyłam śnieżnobiałe ząbki w uśmiechu. Jedną łapą nakładałam krem znieczulający, drugą zaś brałam narzędzia.
<Despero?>
Szczególik: Aria została usunięta za brak aktywności, czyli nie masz już pielęgniarki xd
OdpowiedzUsuń