- Ja też. - Odparła Beat. Po chwili ciszy, suczka znowu się odezwała:
- A właśnie, co robisz nad wodospadem o 2 w nocy?!
- Ja... Musiałam się przejść.
- A tak na serio? - Zapytała patrząc na mnie z ukosa.
Nic nie powiedziałam. Nikt nie mógł się dowiedzieć, po co naprawdę tu przyszłam. Nagle usłyszałam szelest.
- Tris, idź stąd! - Rozkazałam suczce.
- Ale...
- JUŻ! - Wtedy posłuchała. Odeszła. Po kilku chwilach pojawił się pies...
- Cześć, Lolla! Wypiękniałaś od ostatniego spotkania... - Powiedział uśmiechając się.
- A ty, jesteś jeszcze brzydszy. Czego ode mnie chcesz?
- Wiesz... Podziemia bez ciebie to już nie to samo... Może byś do nas wróciła? Stęskniłem się!
- Wiesz dobrze, że tego nie zrobię. Chyba, że jesteś jeszcze większym idiotą, niż byłeś.
- Lolla, Lolla... Ostra jak zwykle... Ale ciekawe, czy jeszcze w formie! - Krzyknął i rzucił się na mnie. Przewidziałam jednak jego ruch. Złapałam do za fałd skóra na klatce piersiowej i przygwoździłam do ziemi. Pies był wyraźnie zaskoczony.
- To mnie już puścisz...?
- Zastanowię się. - Odparłam oglądając swoje pazury.
- Proszę... - Jego głos brzmiał tak... dziecinnie.
- W porządku. Ale, nie będziesz się tutaj przychodzić, prawda?
- Tak.. Nie będę.
- To spadaj. - Puściłam go. Natychmiast uciekł. Nagle, z krzaków wyszła Beatrice.
- Lo, kto to był? - Zapytała zaniepokojona.
- Stary znajomy z walk... - Szepnęłam.
( Beatrice?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz