Ze złością pokuśtykałam do jaskini.
Siedziałam w niej dobre dwa tygodnie wychodząc jedynie by upolować marną zwierzynę. Nie urodziłam się w lesie, nie umiałam polować.
Usiadłam zrezygnowana na kamiennej ziemi groty i spojrzałam na swoją łapę. Była cała pokrwawiona i poraniona. Zrobiło mi się niedobrze. Jednak z trudem wzięłam głęboki wdech i chwyciłam drugą łapą liść.
Spróbowałam zatamować potok krwi, jednak to jedynie pogorszyło sprawę.
Liść przesiąkł psią krwią i nadawał się jedynie do .. niczego.
Ze wstydem i złością oparłam się o ścianę. Co mi przyszło do głowy żeby zapolować na dzika!? Sama!? Nie wyszkolona! ...
Dało to jedynie, lekkie przecięcia skóry odyńca i poranioną łapą. Dzika świnia nadepnęła mi na nią jeszcze do tego z rozmachem kłów "wysadzić" mnie w powietrze. I na dodatek jeszcze uciekając obtarłam się ze sto razy o kujący krzew.
Ból był nie do wytrzymania, wciskając mi do oczy łzy, Nagle poczułam dziwny zapach. Z trudem otwarłam oko i wyjrzałam lekko z jaskini.
Wyczuwałam ... psa .... gdzieś za lasem ... na ... polanie? A może ... kilka psów? Mimo piekących ran wstałam. Wiedziałam że mogą mi pomóc - ale w przeżyciu albo w zakończeniu cierpienia.
Westchnęłam i pokuśtykałam do najbliższego drzewa.
Oparłam się o nie wstrzymując oddech. Czy uda mi się przejść bez żadnych przeszkód przez las?
Tego nie wiedziałam, ale musiałam spróbować. Zmarszczyłam brwi. Uda mi się .. Musi ...
Pobiegłam, teraz nie wstrzymując fali łez bólu. Bolało okropnie wręcz piekielnie ale brnęłam dalej. Nie mogłam się poddać, to nie wchodziło w grę. ...
Na moje szczęście wybrałam drogę skrótową także las już prawie się kończył.
Gdy już ostatnie drzewa były przed moimi oczami na polanie ujrzałam ... tak .. psa. Przyśpieszyłam ale to był już zbyt wielki wysiłek. Dobiegłam do polany i padłam z wycieczenia.> Krew zalała moją łapę. Już za dużo krwi straciłam ....
<Ten pies/suczka? Proooszę :< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz