Biegłem za Taylor. Trochę wolniej, bo pomimo, że suczka przegryzła sznur to została ciasna pętla na nodze. Tej łapy na razie nie używałem do biegania, bo bolało, ilekroć choćby nią poruszyłem. Po paru minutach ludzie przestali nas ścigać.
- No Łatko, gdzie teraz? - zapytałem uśmiechając się.
Suczka zaśmiała się i powiedziała:
- Może do jaskini medyków, jakoś ci obetniemy tą pętlę.
- Proszę bardzo, wszystko co ludzkie musi zostać zniszczone.
- Powiedz to psom w sforze, które mają opiekunów... - mruknęła.
- Ich opiekunowie, ich sprawa, ja tam nie ufam ludziom - zakończyłem rozmowę.
Po paru chwilach byliśmy już w jaskini medyków. Odwróciłem głowę i podniosłem wyżej łapę, żeby zobaczyć, co tam z pętlą. Była zaciśnięta mocno, cała czerwona, od krwi. Zacisnąłem na niej zęby. Zabolało... tylko jeszcze bardziej się zacisnęła ( o ile to było możliwe ). Usłyszałem głos Tay:
- Nie pogorszaj sprawy Sniper... Nie znasz się, nie dotykaj.
( Tay?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz