wtorek, 17 lutego 2015

Od Shiry "Tym razem Idę..."

Rano obudziły mnie poszarpiwania. Otworzyłam oczy i zobaczyłam... Ronadlo. Stał nade mną i mną szarpał. Skoczyłam na niego, krzycząc:
- Braciszku!
- Uspokój się, bo go udusisz! - krzyknął nagle mój drugi brat, Roberto.
Skoczyłam też na niego i powiedziałam:
- Roberto... co wy tu robicie?
Usiadłam przed nimi.
- Szukaliśmy cię. Kiedy wróciliśmy do domu, wstrząsnął nami tamten widok. Zaczęliśmy was szukać. Obok drzwi znaleźliśmy martwą Wandę. Zawsze byłaś z nią, więc pomyśleliśmy, że jesteś obok niej. Ale ciebie nie było. W kuchni byli martwi rodzice. Ojciec wydał ostatnie tchnienie i szepnął do nas: "Szukajcie Shiry". No, a potem umarł... - mówił Ronaldo.
- I zaczęliśmy cię szukać. I znaleźliśmy - dodał Roberto - idziesz z nami?
- Gdzie? - spytałam.
- Jak to gdzie? Mamy zamiar zrobić mały przekręt. Pamiętasz, że rodzice chcieli nas zawsze zabrać do Francji? Załapiemy się na statek i bum! Jesteśmy we Francji. Jedziesz?
- A sfora?
- Shira... zostawisz braci?
- Dobrze! Pójdę porozmawiać z Alfą.
Poszłam do Omegi. Weszłam do jej jaskini i powiedziałam:
- Omego, muszę cię poinformować, że odchodzę. Moi bracia właśnie po mnie przyszli.
Omega powiedziała zawiedzionym głosem:
- Powodzenia. Gdzie się wybierasz?
- Do Francji.
- Więc żegnaj.
- Żegnaj.
***
Płynę statkiem. Roberto i Ronaldo leżeli obok mnie. Byłam szczęśliwa. Wreszcie znalazłam resztkę mojej kochanej, upragnionej rodziny.

No to na razie... może wrócę? Któż to wie? Kocham Was, Shira

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz