sobota, 14 lutego 2015

Od Raphael'a C.D. Roxi

Zatrzymałem się i popatrzyłem się na suczkę.Westchnąłem i usiadłem na miejsce.
-Na walkach około dwa lata temu pojawił się kundel którego wszyscy nazywają "Mieszańcem".Kiedyś przyszło mu walczyć z przyjacielem Dess'a - Tytanem.Tytan zawsze na szyi nosił drogocenną obrożę z szlachetnym kamieniem.Dess wtedy siedział w pierwszym rzędzie.Kiedy walka trwała już dwadzieścia minut Mieszaniec zabił Tytana,a obroże wyślizgnęła się z jego szyi i poleciała prost na Despero który zaczął uciekać.Okazało się,że Mieszańcowi chodziło właśnie o tą obrożę,ale nikt do dziś nie wie poco.Mieszaniec zebrał dużą grupę psów,a wśród nich był właśnie Ignis.Był oślepiony przemówieniem Mieszańca.Ja przez przypadek podsłuchałem ich rozmowę na temat przejęcia obroży,a Ignis to zauważył...napadł na mnie i obiecał,że zabije mnie jak komuś to powiem,ale jak od razu popędziłem do Dess'a i ostrzegłem go.Ignis od razu się spostrzegł i po dziś dzień ściga mnie.Dziś...Mieszaniec nie żyje...Despero jest ciężko ranny i nie wiadomo nawet czy z tego wyjdzie,a psy walczą ze sobą.Jedni są za Despero,a drudzy za Mieszańcem...ja nawet nie chciałem się w to wtrącać...-Opowiedziałem,a przed mną stanął Ignis.Wielki umięśniony doberman.Najpierw spojrzał się na Roxi,a pózniej na przestraszonego mnie.Potem jak gdyby nigdy nic usiadł obok nas,ale nie zwracał na nas uwagi.
-E,Ignis?-Spytałem niepewnie.Wtedy pies rzucił się na mnie,ale nie chciał mi nic zrobić.
-Nie chcę cię zabić i ty chyba też tego nie chcesz.Przyszedłem tutaj tylko żeby się najeść,ale nie ciebie ścigać.-Mruknął i zszedł ze mnie,a potem udał się do Ramona.

(Roxi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz