Spojrzałam na psa pozornie zła, lecz po chwili wybuchłam śmiechem. Pies spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Co ja takiego zrobiłam, że się mnie boicie...? - spojrzałam na psa dalej śmiejąc się.
Doo nie odpowiedział nic, było po nim widać, że czuje się zakłopotany.
- Teraz mi tylko powiedz jak ja mam wyschnąć, bo tak trochę zimno... - znów się zaśmiałam.
W pewnym momencie poczułam szczypanie. To była rana po ostatnim spotkaniu z myśliwymi... Tym razem to ja miałam zniesmaczoną minę i to ja miałam kłopoty... Nie chciałam, żeby wiedział. Po prostu wolałam to zatrzymać dla siebie i nie słuchać zbędnych przestróg...
<Doo? Brakus wenus :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz