- Dzięki - uśmiechnąłem się.
- Nie ma za co, to mój obowiązek.
- To ja już będę chyba szedł...- powiedziałem.
- Jak chcesz, ale uważaj na łapę. Musi się jeszcze zagoić.
- Będę pamiętał. Pa!
Odwróciłem się i pokuśtykałem do wyjścia. Zaczynało zmierzchać, powietrze było chłodne i rześkie. Cienie były bardzo długie, bo słońce już chowało się za horyzontem.
( Tay? Jak chcesz... )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz