wtorek, 17 lutego 2015

Od Kory "Koniec"

Obudziłam się tak jak codziennie, w swojej jaskini. Tego dnia powzięłam w łapy postanowienie. Muszę odejść. Ja tu nie pasuję. Wstałam z niechęcią. Będzie mi brakować tego legowiska. Muszę również zabrać ze sobą mojego Kinga. Nie zostawię go tu. Wyszłam z jaskini. Promienie słoneczne dotarły mi do oczu. Przymknęłam je. Poszłam do Omegi. Weszłam niepewnie. Wiedziałam, że odchodzenie podczas wojny, będzie ciosem dla naszej Alfy. Ale ja nie jestem śmieciem. Nie dołączę do wrogiej sfory. Wrócę do ludzi, może kiedyś wrócę.
- Halo? Omego, jesteś? - spytałam niepewnie.
- O co chodzi? - spytała Omega podchodząc do mnie.
- Widzisz - ściszyłam głos - odchodzę ze sfory.
Spojrzałam na Omegę. Zrobiła na mnie wielkie oczy i obużoną minę. Prędko dodałam:
- Nie dołączę do tej sfory, z którą prowadzimy wojnę. Wracam na stare śmieci. Do ludzi. Nie wiem, czy wrócę. Wybacz mi, ja tu nie pasuję. Każdego dnia czuję na sobie wrogie spojrzenia.
Zwiesiłam łeb i czekałam na reakcję Omegi. Ta powiedziała spokojnie, ale słychać było, że jest jej przykro:
- Dobrze. Jeśli taka jest twoja decyzja. Powodzenia.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Wyszłam z jaskini. Była jeszcze jedna osoba, z którą koniecznie chciałam się pożegnać. Poszłam do jego jaskini. Był tam. Weszłam i powiedziałam cicho:
- Sanito...
Pies nie spojrzał na mnie. Podeszłam do niego. Usiadłam obok niego. Bawił się patykiem. Westchnęłam i zaczęłam ostrożnie:
- Odchodzę ze sfory.
Patyk wypadł mu z łap, lecz po chwili znowu go złapał i bawił się dalej.
- Odchodzę, bo tu nie pasuję. I... - spojrzałam na niego i ujrzałam jego ukradkowie spojrzenie - będę za Tobą tęsknić.
Nagle przytuliłam go i pocałowałam delikatnie w policzek. Stanęłam w wyjściu jaskini i powiedziałam:
- Na razie...
Ruszyłam biegiem do domu. Stanęłam przed furtką do domu moich właścicieli. Weszłam do środka. Moja właścicielka przyjęła mnie bardzo serdecznie i powiedziała:
- Dobrze, że jesteś. Bez ciebie nie mogliśmy jechać.
Przechyliłam łeb jakbym pytała: "Jechać? Dokąd?".
- Przeprowadzamy się do Hiszpanii, Koro - mówiła właścicielka.
***
Siedziałam w oknie. Patrzyłam w dół. Kilka psów biegało pod oknem naszego nowego domu. Westchnęłam. Brakowało mi członków sfory. A przede wszystkim Sanito... Nagle usłyszałam głos Kasi:
- Kora! Chodź idziemy na plażę!
Zeszłam na dół. Spojrzałam wymownie na Kasię. Ta podrapała mnie za uchem i razem wybiegłyśmy na plażę.

Bayo, może kiedyś przekonam Kasię, to wrócimy.

1 komentarz:

  1. Ojej, aż mi się smutno zrobiło :( Mój San będzie tęsknił w głębi duszy :( / Sanito

    OdpowiedzUsuń