niedziela, 15 lutego 2015

Od Taylor CD Despero

Spojrzałam przerażona psu w oczy, które powoli zamykał.
-Nie! Nie rób mi tego! - zaczęłam krzyczeć ile sił. -Walcz, póki możesz... - powiedziałam załamanym głosem.
~Nie pozwolę Ci umrzeć, jesteś moim przyjacielem. - pomyślałam patrząc na rannego Despero. Pobiegłam do jaskini medyków i przyniosłam tyle bandaży, maści, kremów i ziół, ile tylko zdołałam unieść.
Od razu zabrałam się do roboty. Najpierw te najgłębsze rany... Sama na pewno bym rady nie dała. Zaczęłam wyć. Nie było to zwykłe wycie, ale błaganie o pomoc. Medyk od razu przybiegł, a razem z pewnością damy radę.
~***~
Patrzyłam na Despero. Leżał w Pack'owym szpitalu. Był w śpiączce od miesiąca...
-Przynoszę wszystkim pecha... - szepnęłam. -Wszystko, co działo się wokół mnie traciło swe kolorowe barwy zastępowane przez żal i smutek. Wszyscy będący w moim otoczeniu przejmowali część mego pecha... Dlaczego tak się dzieje?! Skoro przynoszę temu światu same nieszczęścia może powinnam umrzeć?! - krzyknęłam.
Parę łez kapnęło na nieprzytomnego Dess'a. Może jeżeli odejdę on również się obudzi?
-Żegnaj... - delikatnie pocałowałam psa w policzek. Był moim najlepszym przyjacielem... Odwróciłem się, żeby wyjść z jaskinii, gdy poczułam ucisk na łapie. To Dess złapał mnie za nią.
-Nie pozwolę ci odejść. - powiedział.
Spojrzałam na niego zaskoczona. W którym momencie się obudził? Słyszał mój krzyk?
Pies powoli wstał. Chwiejnym krokiem podszedł bliżej. Przytuliłam go.
-Nie odejdę. - szepnęłam.
<Dess?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz