-Po pierwsze: i tak miło nie jest... - starałam się mówić spokojnym głosem. -Po drugie nie kłamałam. Często widywałam Cię z jakąś suką... Jak jej tam było? Mniejsza o to. Może od jakiegoś czasu nie macie kontaktu, nie zauważyłam, byłam zajęta łażeniem przy granicy... Po trzecie: nie wiem, czy wiesz, że nieawidzę kłamstwa i nie mam w zwyczaju kłamać... - szepnęłam.
-Już dawno z żadną suką nie łażę. - warknął.
-Mogę jeszcze w czymś pomóc? - spytałam cicho. Poczułam łzy na policzkach. Szybko je wytarłam, jednak na ich miejsce pojawiły się następne. Spuściłam łeb, żeby pies ich nie widział.
-A teraz o co chodzi? - spytał nadal wściekły, jednak nieco milszym tonem.
-Po prostu tęsknię... - obróciłam łeb. Znając życie teraz wyjdzie i będzie miał mnie gdzieś... A ja naprawdę tęskniłam. Nadal go kochałam i wiedziałam, że więcej nikogo nie pokocham... Nikogo innego... I co będzie dalej? Znowu zacznie mnie ignorować, unikać kontaktu? W głębi duszy marzyłam, żebyśmy do siebie wrócili, jednak wiedziałam, że tak nie będzie... On nie chciał, a co ja mogłam zdobić?
W pewnym momencie wyrwał mnie z myśli przerywając ciszę panującą w jaskinii.
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz